Fascynujące
było podążać krętymi,
ciasnymi i
stromymi uliczkami Starego Miasta Jerozolimy, gdzie wciąż toczy się
życie, co sprawiało, że czas jakby się zatrzymał, a dodatkowo ciekawe
opowieści przewodnika, wciąż potęgowały naszą wyobraźnię o cierpieniach
i ostatnich godzinach życia Chrystusa.
Szliśmy w skupieniu, a nasze serca
były pogrążone
w modlitwie. Nie będę starał się opisywać, bo żadne słowa czy gesty nie
oddadzą atmosfery jaka panowała podczas naszej drogi krzyżowej w
Jerozolimie, gdy śpiewając szliśmy ścieżkami Jezusa Chrystusa po
wąskich
uliczkach trasą
Via
Dolorosa (Po łacinie - Dolores / Cierpienie). Gdy z powagą
i modlitewnym nastawieniem głos lektora -
chórzysty czytającego
Pismo Święte się załamywał, a w oczy cisnęły się łzy. Właśnie tędy
szedł Chrystus na Górę Kalwarię (Golgotę), drogą ku spełnieniu
jego ziemskiego żywota, drogą męki Człowieka i
zwycięstwa Boga.