Udaliśmy się do jednego z
najbardziej
rozpoznawalnych miejsc Jerozolimy - Ściany Płaczu, zwaną też
Ścianą Zachodnią lub Murem Zachodnim (po
hebrajsku HaKotel Hama'aravi lub po prostu HaKotel). Na pierwszy rzut
oka to nic innego, jak
zwykły kamienny mur. Jest to jednak jedno z najbardziej niezwykłych
miejsc w całej Jerozolimie, a także w całym Izraelu.
To fragment
zbudowanego w 20 roku p.n.e. przez Heroda Wielkiego muru otaczającego
dziedziniec Drugiej Świątyni. Rzymianie zniszczyli świątynię w 70 roku,
lecz ponieważ, jak twierdzą teksty rabiniczne, Szechina (boska
obecność) nigdy nie opuściła tej ściany, jest ona uważana za
najświętsze ze wszystkich miejsc żydowskich. Żydzi
przychodzą tutaj
opłakiwać swoich przodków i zniszczenia Jerozolimy - stąd
właśnie
pochodzi nazwa Ściana Płaczu. Zawsze w piątki o
zachodzie słońca zbiera się gęsty tłum, by świętować
nastanie szabatu. Studenci z pobliskiego Yeshiva HaKotel schodzą się,
by tańczyć i śpiewać.
Ściana jest również
popularnym
miejscem obrzędów
- Bar Micwy, czyli uroczystość podczas której chłopiec
trzynastoletni staje się pełnoletni wobec prawa, zdolny do
przestrzegania Prawa Mojżeszowego i od tego czasu sam odpowiada przed
Bogiem za swoje czyny. Jak nam opowiadał Dawid, sam to przechodził i
mógł wtedy w pełni brać udział w uroczystościach religijnych
w
synagodze. Podczas tej uroczystości On jak i inni chłopcy są wzywani,
aby po raz pierwszy odczytać fragment Tory oraz wygłoszenia do niej
komentarza. Stwierdził, że jest to bardzo ekscytujące i stresujące dla
młodych chłopców
Z
bliska widać też powciskane w szczeliny zwitki
papieru, od krótkich notatek po niemal całe książki.
Istnieje bowiem
przekonanie, że wetknięcie kartki z zapisaną prośbą w szczelinę w
ścianie zwiększa skuteczność modlitwy. Karteczkę, którą
wsunął między
kamienie Jan Paweł II, podczas swej wizyty w Jerozolimie w marcu 2000
roku,
przewieziono od razu do Instytutu Iad Vashem. Należy zaznaczyć, że
myśmy także wetknęli zapisane prośby na kartkach w szczeliny tego Muru.
Jak się powszechnie uważa, zwiększa to skuteczność modlitwy.
Nasz przewodnik Dawid -
Żyd, zna różne tradycje związane wiarą i obyczajami
żydowskimi,
a najważniejsze było to, że potrafił to nam przekazać - opowiedzieć.
Nie tylko przy Ścianie Płaczu, a także w innych miejscach, można
zauważyć Żydów ze skórzanym rzemykiem, owiniętym
wokół ramienia i małym
pudełkiem, przywiązanym do głowy. Są to filakterie (tefilliny -
pudełeczka z ustępami Tory). Składają się z
dwóch części;
- tefillin shel yad
- rzemyka zawiązanego wokół ramienia i dłoni,
oznaczającego związanie ciała
Celem
filakterii jest
przypominanie Żydom, że umysł, serce
i ciało mają służyć czynieniu dobra, a nie zła. Zgodnie z tradycją,
filakterie noszą mężczyźni podczas porannych nabożeństw, z wyjątkiem
szabatu i świąt. Na chłopcach już od trzynastego roku życia, ciąży
obowiązek noszenia filakterii. Miejsce - obszar tego kultu jest
podzielone na dwie sfery małą część południową
dla kobiet i gwarniejszą, większą część północną dla
mężczyzn.
To tutaj
odziani na czarno chasydzi kiwają się w przód i w tył,
pochylając głowy
w modlitwie, co jakiś czas robiąc przerwę, by przylgnąć do ściany i
ucałować kamienie.
Dowiedzieliśmy się także od Dawida, że
rytmiczne kołysanie się do przodu i do tyłu ma na celu
uspokojenie
myśli lub wyrażenie zdecydowanego pójścia drogą wiary,
nadziei i
miłości. Prosty ruch kołysania, może stać się gestem powierzenia się
Bogu, jak dziecko, które czuje się bezpieczne w ramionach
matki
lub ojca. Modlący się Żydzi, przecież już znają cały tekst na pamięć,
więc mogą się oddać temu, aby pokazać Panu, uwielbienie dla Niego. Gdy
uświadomimy sobie jak wiele mogą wyrazić choćby nasze ręce, ich
uniesienie nabierze nowego znaczenia i będzie gestem chwały Bożej, np.
ich złożenie na piersiach, stanie się znakiem pokory i szacunku wobec
Tajemnicy, a ich otwarcie wyrazi zgodę na przyjęcie Bożej łaski. Ja
myślę, że podobnie robią księża w czasie
modlitwy, gdy podnoszą do góry
lekko rozłożone ręce. Można by też zwrócić uwagę na
niektórych ludzi,
podczas rozmowy lubią gestykulować rękoma, aby podkreślić lub
zwrócić na siebie większą uwagę albo zaznaczyć
rozmówcy o jakimś ważnym wydarzeniu. Mam nadzieję, że po
przeczytaniu tego tekstu, nikt się już nie będzie dziwił lub śmiał z
modlącego się Żyda i podejdzie do tego z wielkim szacunkiem.
Przy ścianie znajduje się synagoga
zwana pod Łukiem Wilsona, który jest naturalnym
przedłużeniem Ściany. Cały czas pełno tutaj ortodoksyjnych
Żydów. Byliśmy w tym miejscu także podczas nocnego
zwiedzania
miasta i muszę przyznać, że również tłoczno tu jak w dzień,
a hałas
jak w ulu. Pomieszczenie zastawione jest regałami
pełnymi książek wśród których
siedzą zaczytani mężczyźni w różnym wieku. Każdy z nich ma
na głowie
czarny kapelusz, jarmułkę lub czapę z szerokim, futrzanym otokiem. Obok
uszu zwisają im potężne, kręcone pejsy. Widzę również jak
studiowana
jest Tora oprawiona w duże, błyszczące srebrem obramowanie i przesuwana
na dwu pionowo umieszczonych walcach. Niektórzy ze sobą
rozmawiają a
jeszcze inni modlą się kiwając w charakterystyczny sposób
swym
tułowiem. Kilku młodych (dzieci) chłopców kołysało się nawet
trzymając biurko w dłoniach i widać, że im to w ogóle nie
przeszkadzało.