Morze
Martwe jest prawdziwym cudem natury, położone zaledwie kilometr w lini
prostej od Qumranu. W rzeczy samej jest to podłużne, bezodpływowe
jezioro o nieludzkim zasoleniu (15 raz większym niż w Morzu
Śródziemnym), gdzie wilgotność wynosi 4% a temperatury
dochodzą
do 40'C. Położone jest na Pustyni Judzkiej, w krajobrazie całkowicie
pustynnym i górzystym. Właściwie w
Morzu Martwym i na samym jego brzegu nie ma żadnego życia –
co najwyżej bakterie. Nad brzegiem zalegają
fantastyczne złogi soli, tworzące krystaliczne płaty i naloty oraz
łachy solnego żwiru. Woda jest bardzo ciepła, nieprawdopodobnie słona i
gorzka, a w dodatku oleista. Jak wszyscy wiedzą, jej ciężar właściwy
jest większy od ciężaru właściwego naszych ciał, więc unosiliśmy się na
wodzie jak korki.
Lecznicze właściwości znane są od
Starożytności.
Bogaci Rzymianie kazali sobie przywozić wodę z Morza Martwego do swoich
pałaców. Kleopatra stosująca kąpiele
w mleku oślim, gdy
zapadła
na chorobę skórną, doceniła właściwości tej słonej wody.
Szwecja
swoim pacjentom chorym na łuszczycę, funduje wczasy dwutygodniowe,
ponieważ tutaj jest bardzo duża zaleczalność tej choroby.
Jak widać skorzystaliśmy z
kąpieli błotnych
Morza Martwego. Czarne błoto i woda z morza jest naturalnym produktem z
wysoką koncentracją minerałów i pierwiastków. To
właśnie
błoto jest skarbem Izraela. Zasilane jest w czasie pory deszczowej z
pobliskich gór z Qumran, gdzie wraz z wodą deszczową
do morza
wpływają wypłukane minerały z terenów
górzystych.