Wspaniałym i niesamowitym
przeżyciem dla nas, był rejs po
Jeziorze Kinneret (hebrajska nazwa pochodziła od kształtu
cytry -
instrumentu), lub Jeziorze Galilejskim lub znanym jako Jezioro
Genezaret, albo za czasów Jezusa Jezioro
Tyberiadzkie od
imienia rzymskiego cesarza - Tyberiusza. Jak widać nazwy są
różne, ale jedno jest niezmienne, że tyle wydarzeń opisanych w Ewangelii działo
się właśnie wokół tego
jeziora, nad nim i na jego wodach. Tyle tutaj Jezus Chrystus uczynił
cudów;
„Potem
wstał, rozkazał wichrom i jezioru, i nastała głęboka cisza”
(Mt
8, 26),
„Lecz
o czwartej straży nocnej przyszedł do
nich, krocząc po
jeziorze” (Mt 14, 25).
To
spełnienie naszych marzeń, aby na łodzi, która płynie po
tafli
tego samego jeziora, po którym pływał
i chodził Chrystus, zaśpiewać kilka pieśni na chwałę Pana. Gdy
wsiedliśmy do drewnianej łodzi a ta odbiła od brzegu, zawieszono na
maszt flagę polską, obok wiszącej już izraelskiej. Hałas
silników zagłuszył hymn Polski, który był
odtwarzany przez głośniki. Poczuliśmy dumę z tego, że tu
jesteśmy,
że spełniają się nasze marzenia.
Tafla wody znajduje się około 210 m
poniżej poziomu Morza Śródziemnego, a prawie całe jezioro
otaczają góry. Widok przy takiej pogodzie był dość ładny i
oglądaliśmy przybrzeżne miejscowości, ale ponieważ było gorąco a wody
jeziora parowały tworząc lekką mgiełkę, dalej trudno było dostrzec
szczegóły. Wypłynęliśmy na środek jeziora, silniki
zostały
wyłączone i zapanowała cisza. Członkowie chóru ustawili się
głosami i tak jak to sobie wymarzyliśmy,
zaśpiewaliśmy wspaniałą
ulubioną pieśń naszego Papieża Jana Pawła II - Barkę. Bo gdzież by ona
lepiej brzmiała, jak nie na środku Jeziora Tyberiadzkiego, po wodach
których chodził Jezus Chrystus.
Naszego wzruszenia nie da się opisać w czasie
wyśpiewywania kolejnych zwrotek. Słowa same się
cisnęły do
ust i mogło by się wydawać, że to nasze duszy wypychały tekst i melodie
z naszych serc. Pieśń wspaniała się niosła po wodach jeziora. Osoby nam
towarzyszące śpiewały razem z nam, a obsługa łodzi również
znała
tę melodię - to było wspaniałe przeżycie i mogę śmiało napisać, że
warto żyć dla takich chwil. Kiedyś ktoś wypowiedział takie słowa, że
ktoś kto śpiewa, nie może być złym człowiekiem, więc byli
wśród
nas tacy, którym łzy same się cisnęły do oczu przy śpiewaniu
"Barki".
Następnie Górniczy Chór
Męski
zaśpiewał dla naszego przewodnika - Dawida, oraz właścicieli łodzi -
izraelski przebój - Hava Nagila. Wyszło wspaniale, ponieważ
otrzymaliśmy mnóstwo braw od naszych słuchaczy, a muszę
przyznać, że i nam się podobało.
Przepłynęliśmy jezioro i przybijamy
do przystani po drugiej stronie. Przez pamięć na
to miejsce i wydarzenie z połowem
ryb i ucztą, także my udaliśmy się do miejscowej restauracji
aby zakosztować, jak smakują ryby z Jezusowego Jeziora, w tym także
zachwalaną "rybę Piotrową".